Niewinnie zajechałem dzisiaj z pracy pod swoją chawirę i ... zorientowałem się, że klucze od domu wcale nie przyjechały ze mną. Ugh... a wykręciłem taką fajną afałeskę (prawie 28)... No cóż, dupa w troki i uderzyłem znowu w espedy w stronę teściowic (Ząbki). O dziwo AVS jeszcze się poprawił. Chwilka odpoczynku w Ząbkach i goł bek do Radzymina. Postanowiłem sobie, że płuca wypluję, a utrzymam średnią 28 km/h. Udało się! W sumie wyszło 69 km (+ poranne 26 km). So gooood!

Btw. ustanowiłem swoje rekordy:
Rekord miesiąca: 687.65 km
Rekord dnia: 95.43 km

W końcu udało mi się zejść poniżej godziny!

Dzisiaj wszyscy próbują wyjechać z Warszawy. Korki niesamowite. My postanowiliśmy nie poddać się szałowi obowiązkowego wyjazdu majówkowego. Nie zrobimy też wymaganego w tym czasie grilla. Pełna kontestacja :)
Jak to zwykle w sobotę szlifowałem oponami okolicę. Trochę po asfalcie, trochę leśnych duktach, ścieżkach i innych powierzchniach mniej lub bardziej utwardzonych. Do objazdu wybrałem okolice Kobyłki, Zielonki, Ząbek i Wołomina. Pogoda świetna więc na skórze teraz wyraźnie widać dokąd sięgały spodenki i koszulka :D

Zdjęcia z wycieczki.

Przy kupce chrustu ;) © pawlica

Trochę mnie © pawlica

Przez to musiałem przebrnąć. © pawlica

Chyba już czas żeby opracować alternatywny przejazd do Warszawy. Tiry i autobusy w Markach zdecydowanie chcą się przytulać.

Pierwszy raz w tym roku wyruszyłem do pracy z kwatery głównej. Jechało się, za sprawą świetnej pogody, miodnie. Czuć, że renegacik jest znacznie szybszy od dekatlonowego "tramwaja".

Dzisiaj piękna pogoda. Po wczorajszych burzach słonko niecierpliwie domagało się wyjścia na wolność. Ogarnąłem się więc szybciutko i po krótkich negocjacjach z żoną :) ruszyłem na tripa. Korzystając z cennych porad kolegów z BS udałem się zwiedzić tereny nadbużańskie.

Gdzieś po drodze... © pawlica

Bug się wylewa © pawlica

Potem już na asfalt. Okolicznymi wioskami dotarłem w okolice Wyszkowa - wioska Tumanek.

Tumanek (ciekawe jaka była geneza tej nazwy) © pawlica

Hacjenda - okolie Niegowa. © pawlica

Potem już nawrotka i do domku na spaghetti :)